Cześć! Dzisiaj chciałem się z Wami podzielić moim zamiłowaniem do czytania. Wiem co myślicie - muzyka, gotowanie i teraz książki. Czy nie lepiej skupić się na jednym? Pewnie tak tylko, że ja nie mogę się zdecydować.
Moja miłość do książek narodziła się stosunkowo niedawno. Nigdy nie byłem molem książkowym, dopiero w wieku 17 lat uświadomiłem sobie, że czytanie może być naprawdę spoko.
Wszystko zaczęło się od książki pt. "Chata", której autorem jest William Paul Young. Akcja rozpoczyna się od porwania najmłodszej córki Mackenziego Allena Phillipsa. Ślady prowadzą do opuszczonej chaty na przedmieściach Oregonu, lecz ciała nie udaje się odnaleźć. Cztery lata po tragedii zrozpaczony ojciec dostaje tajemniczy list, jak okazuje się później od samego Boga, z zaproszeniem do tej samej chaty, w której została brutalnie zamordowana jego córka. Mack wbrew wszelkiemu rozsądkowi decyduję się na powtórne wejście do swojego najgorszego koszmaru. To kogo tam spotyka odmienia na zawsze jego życie.Weekend spędzony z Bogiem, który nazywa siebie "Tatuśkiem" Jezusa pod postacią żydowskiego robotnika oraz Sarayu - Azjatką uosabiającą Ducha Świętego, jest czymś w rodzaju sesji terapeutycznej dla ojca, który stracił na zawsze swój największy skarb.
Tak wiem odrealnione, ale ta książka jest dla mnie naprawdę niesamowita. Sama możliwość rozmowy z Bogiem jest nieprawdopodobna i może właśnie dlatego książka mnie tak zainteresowała. Polecam serdecznie choć jest w niej tez coś co mnie irytuje - tragiczna śmierć najmłodszej córki. 4 lata rozpaczy, a tutaj nagle jeden weekend i wszystko ok. No cóż ale to wizja autora i trzeba ją uszanować. Ja w każdym bądź razie zachęcam do przeczytania i wyrobienia sobie opinii :)
0 komentarze