Jakiś czas temu byliśmy z Wariatem na Polskiej Nocy Kabaretowej. Mieliśmy fantastyczne miejsce, genialny widok i w głębi duszy trochę podśmiewaliśmy się z nieszczęśników, którzy wydali na bilet nie małe pieniądze, a sceny widzieli tyle co kot napłakał. Ostatecznie był to absolutnie jeden z lepszych wieczorów i jedne z najlepiej wydanych pieniędzy w naszym życiu. Zobaczyliśmy Mariolkę, z niedowierzaniem patrzeliśmy na talent Ireneusza Krosny, czy w przypływie emocji zastanawialiśmy się nad trzeźwością jednego z kabaretowych artystów.
Jednak pytanie brzmi: co sprawia, że kabarety nas bawią i chcemy je oglądać?Czy to dlatego, że Polacy po prostu lubią się pośmiać? Czy mają aż tyle problemów, że oglądanie występu kabaretowego jest dla nich odskocznią od szarej rzeczywistości? Czy może to właśnie kabaret sprawia, że żyje im się łatwiej? Z pewnością amerykańscy naukowcy przeprowadzili na ten temat jakieś sensowne badania, które odkryły, że rozrywka (czyli m.in. oglądanie śmiesznych rzeczy) wpływa pozytywnie na nasze zdrowie psychiczne i fizyczne, a jeżeli nie to twierdzę tak ja! I w tym momencie mogłabym wstawić wywód, o produkcji endorfin, czyli hormonów szczęścia np., że „są silnymi agonistami receptorów opioidowych μ, których pobudzanie wywołuje stany euforyczne”(Wikipedia), ale czy to tak naprawdę kogoś interesuje? Grunt, że są produkowane, my jesteśmy szczęśliwi, a do tego trochę od nich uzależnieni.
Polacy są zakompleksionym i nietolerancyjnym narodem a kabarety pomagają nabrać dystansu do tematów poruszanych na scenie. Uczą śmiać z samych siebie. I jakby się nad tym głębiej zastanowić można stwierdzić, że kabarety mają wpływ na naszą sytuację społeczno-polityczną. A to nie lada wyczyn! Poza tym czytając opinie w Internecie stwierdzam, że niektórzy ludzie idą o krok dalej – uważają że kabarety ich motywują. Jak to działa? Nie wiem. Najważniejsze, że działa pozytywnie.
Kabarety są dobrym sposobem na spędzanie wolnego czasu i na pewno rośnie ich popularność. Dodatkowo rozwija się też polski stand-up. Najlepszym tego dowodem są bilety na występy, które rozchodzą się jak świeże bułeczki. Przykład? Chcieliśmy iść na przyszłoroczną edycję Polskiej Nocy Kabaretowej, ale jakieś 90% biletów jest już wyprzedane – na niemalże rok do przodu (!).
0 komentarze